Forum PBKiB FORUM Strona Główna


FAQ Szukaj Użytkownicy Profil

 RejestracjaRejestracja   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 
Nie tylko dla orłów

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum PBKiB FORUM Strona Główna -> HUMOR
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Long John

Podporucznik


Podporucznik
Dołączył: 16 Gru 2005
Posty: 333
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy


PostWysłany: Pon 22:57, 17 Wrz 2007    Temat postu: Nie tylko dla orłów

Kiedyś jeszcze w latach osiemdziesiatych, w radiowej trójce była fajna audycja o tyltule jak wyżej, prowadził ja między innymi i Mann i Materna i kupa fajnych ludzi... i humor był kompletnie zakręcony... jeden przykład historia "Żelaznego karła", jakis blaszany robot mieszkajacy w lesie. Znalazłem to w werrsji tekstowej, ale w wersji oryginalnej w radiu było dużo dużo lepsze, oto próbka... hehehe:

Żelazny Karzeł i Kloss z Sinatrą:
Żelazny Karzeł imieniem Wasyl był w złym nastroju. Wszystko go drażniło. Nie mógł sobie znaleźć miejsca. Siedział teraz przed zepsutym telewizorem "Elektronika" i bezskutecznie usiłował uzyskać obraz uderzając dość silnie pogrzebaczem w kineskop. Nagle, wbrew wszelkiej logice, na ekranie ukazał się Frank Sinatra. Karzeł uderzył jeszcze mocniej. Sinatra ukłonił się i znikł. Wasyl zawołał swoją gosposię, Biedronkę Marylkę. Marylka weszła uśmiechnięta do saloniku i spytała, czy ma już podać obiad. Karzeł przez chwilę zastanawiał się, czy zabić Marylkę pogrzebaczem, ale nie zdążył podjąć decyzji gdyż na ekranie zepsutej "Elektroniki" pojawił się Frank Sinatra z ubranym w opalacz kapitanem Klossem i zaczęli się kłaniać.
Wasyl wybałuszył porcelanowe oczy i warknął:
- Czego?!
Sinatra i Kloss całując się odlecieli na wielkim latawcu. Wasyl zdał sobie sprawę z tego, że majaczy. Przywołał się do porządku i rozejrzał w koło: Telewizor nie działał, a Marylka krzątała się przy stole. Zmęczony Żelazny Karzeł uznał, że jego stan jest karą za wszystkie złe uczynki i postanowił, że będzie dobry dla Marylki. Odłożył pogrzebacz i powiedział łagodnie:
- To podaj maleńka obiad na dwie osoby. Zjemy razem i pogawędzimy. Zdziwiona biedronka błyskawicznie nakryła i zniosła dymiącą wazę. Wasyl łapczywie zaczął chłeptać gorącą zupę na towocie, a biedronka z gracją ogryzała nogi mszycy.
- Słuchaj Maryla, - zaczął Wasyl - wiem, że nie najlepiej cię traktuję. Chciałbym ci to wynagrodzić. Możesz sobie dzisiaj pooglądać telewizję.
- Mnie Sinatra i Kloss nie interesują. - odparła biedronka. - To oni byli naprawdę!? - wrzasnął Wasyl. - To znaczy, że ze mną wszystko w porządku! - dodał i jednym walnięciem pogrzebacza zabił Marylkę.
Uspokojony usiadł na ganku i zakurzył fajeczkę zrobioną z kaloryfera. Siedział tak długo w błogim bezruchu. Pod wieczór przyszła burza i piorun zabił Wasyla na miejscu. Nad osmalonym kadłubem byłego Karła unosili się w objęciach Kloss z Sinatra, śpiewając na dwa głosy piosenki z repertuaru Ałły Pugaczowej.
Zmierzchało...


Wielkie marzenie Żelaznego Karła:Żelazny Karzeł imieniem Wasyl leżał sobie kiedyś na kanapie w swojej dusznej izbie, palił fajkę zrobioną z rury z kolankiem i oglądał telewizję. Program nie był zbyt ciekawy, bo nadawano właśnie obraz kontrolny, ale Wasyl obserwował ekran z dużą uwagą. Na jego poznaczonej spawami twarzy nie widać było żadnej emocji, ale wewnątrz karła wrzało. Usilnie nad czymś myślał i marzył. Konkretnie: kombinował jak zostać gwiazdą telewizji. Najwyraźniej w pewnym momencie uknuł już swój plan, gdyż uśmiechnął się ze zgrzytem. Dźwięk ten był tak nieprzyjemny, że mieszkająca u karła mysz popełniła samobójstwo. Wasyl nie zauważył tego i wyszedł na dwór.
Stanowczym krokiem ruszył w kierunku pobliskich pól uprawnych na których właśnie trwały żniwa. Gdy znalazł się na miejscu, położył się spokojnie na trasie kombajnu 'Bizon 2'. 'Bizon 2' przejechał przez Wasyla, ale już go nie zesnopowiązał, gdyż coś w nim chrupnęło we wnętrzu kolosa i maszyna stanęła bezradnie. Wasyl wydobył się spośród poskręcanych blach i ruszył dalej.
Na niedalekiej ścieżce zauważył i pojechał dalej. Wasyl tymczasem udał się rowerem w okolice tacji kolejowej. Śpieszył się, gdyż najwyraźniej chciał zdążyć na ekspres 'Władysław Warneńczyk'. Gdy znalazł się na torach ułożył głowę na jednej z szyn i czekał. 'Władysław Warneńczyk' przeleciał o czasie.
Wasyl skontrolował swój wygląd w gładkiej tafli glinianki, w której onegdaj utonął Marian Kulebiak, podczas prób z pługiem podwodnym. Zadowolony z efektu skierował się w stronę wsi.
Już po chwili biegła za nim i przed nim chmara dzieci. Niektóre prosiły o autograf, inne darły się w niebogłosy w stronę chałup: "Tata! Mama! Przyjechał pan z telewizji! Przyjechał pan Obraz Kontrolny! Chodźcie zobaczyć!". Wasyl szedł z wolna przed siebie, rozdawał autografy i gładził dzieci po główkach. Był szczęśliwy!



Wielka próba Żelaznego Karła:Żelazny Karzeł imieniem Wasyl jechał na rowerze parowym przez las. Był to jego najnowszy wynalazek, polegający na tym, że napęd pojazdu stanowiła para borsuków ciągnących rower.
Wasyl rozglądał się wokół siebie i podziwiał leśny krajobraz. Myśli jego zaprzątała jednak ważna idea. Otóż Żelazny Karzeł chciał za wszelką cenę zemścić się na zającu Henryku. Henryk rozpowszechniał więc opinię, że Wasyl jest głąb do kwadratu.
Żelazny Karzeł próbował przez pewien czas walczyć z tą sugestią prezentując mieszkańcom lasu swa kolejne wynalazki. Pech jednak chciał, że ich wdrożenie nie odbywało się bez problemów. Maszyna do zbierania grzybów zabiła łosia Janka. Jednorazowy płyn do mycia zębów wybuchł Wasylowi w kieszeni. A elektryczna szczoteczka nieszczęśliwie przygniotła jedyny w okolicy kiosk "Ruchu".
Zając Henryk na razie więc triumfował. Ale Wasyl miał już ułożony plan, który przywróci mu dawną pozycję wśród leśnej braci. Postanowił on bowiem przekazać potomności największy swój wynalazek: wierną kopię siebie samego.
Jechał teraz na polanę sejmową gdzie czekał już zgromadzony tłum pod wodzą zająca Henryka. Gdy Wasyl wjechał w krąg gapiów, na polanie zaległa cisza. Wszyscy wiedzieli, że to ostateczna próba.
Wasyl zdjął z roweru wielkie pudło i przystąpił do montażu. Po kilkudziesięciu minutach stało na polanie dwóch identycznych Wasylów. Wasyl właściwy włączył swojego sobowtórowi zasilanie i powiedział:
- Przedstaw na się teraz kochany.
W Wasylu numer dwa coś chrupnęło i dźwięczny bas powiedział:
- Nazywam się Zofia Maciągowska i mam chore nerki.
Minęło kilka dramatycznych minut.
W całkowitej ciszy Wasyl właściwy bez słowa sięgnął do worka przytroczonego do roweru. Wyjął zeń rusznicę przeciwpancerną i ze słowami: "Eee. Byłem na to przygotowany" wypalił z odległości pół metra do zająca Henryka.
Tym samym odzyskał w mgnieniu oka swój autorytet. Zofia Maciągowska wyjechała zaś do rodziców najbliższym pociągiem.


Żelazny Karzeł w powietrzu:Żelazny Karzeł imieniem Wasyl zawsze zazdrościł ptakom umiejętności latania. Podziwiał lekkość z jaką wzbijają się w powietrze. Godzinami potrafił obserwować powietrzne zawijasy jaskółek czy wróbli. Marzył, by wznieść się w powietrze tak, jak one.
Nocami śnił, że szybuje ponad lasem, a leśna społeczność z podziwem przypatruje mu się z ziemi. Kiedyś przyśniło mu się nawet, że poślubił latającą Karlicę.
Latanie stało się jego obsesją. Postanowił, że nauczy się latać. Najpierw notował wszystkie przykłady lotów, a nawet dalszych skoków. Przez dłuższy czas chodził po lesie za wiewiórką Łysą Skórką, gdyż chciał poznać sekret jej długich skoków z gałęzi na gałąź. Trzeciego dnia złapał ją, gdy siedziała na niższej gałęzi i rozerwał jej tylne nóżki w poszukiwaniu jakiegoś śmigiełka czy motorka. Motorka ani śmigiełka nie znalazł, a Łysa Skórka już tak ładnie nie skakała. Wziął się więc za ptaki.
Wronę Balbinę zbadał za pomocą śrubokręta i imadła. Do końca nie zdradziła źródła napędu. Wróbelek Elemelek bronił się bardzo krótko, ale wynik badania był także niejasny. Wasyl doszedł do wniosku, że demontaż ptaka bądź ssaka w dużym stopniu ogranicza ich możliwości napowietrzne.
Stara mądra sowa Wielkogłowa puściła farbę dopiero wtedy, gdy zostały na niej tylko trzy pióra. Wtedy to Wasyl dowiedział się o roli skrzydeł w locie.
Po spotkaniu z sową prace badawcze Wasyla uległy zahamowaniu, aż do spotkania lotnika, który zawisł zaczepiony spadochronem o drzewo. Lotnik, z początku małomówny, rozgadał się po podłączeniu go do prądu. W ciągu kilku minut Wasyl poznał zasady aerodynamiki, a przy okazji historię całej rodziny lotnika i wszystkie jego sekrety, gdyż pilot mówił bardzo szybko i chaotycznie.
Po kilku tygodniach Żelazny Karzeł posiłkując się zdobytą wiedzą skonstruował specjalny szkielet nakładany na ciało i zaopatrzony w skrzydła, które pożyczył od bociana Romana. Na głowie Wasyl miał pilotkę pilota, a od pasa w dół - na wszelki wypadek - kopię kosmatych łapek wiewiórki Łysej Skórki, na którą poszły wszystkie jej siostry.
W niedzielę o godzinie 10:00 odbył się wielki galowy lot Wasyla. W poniedziałek odbył się pogrzeb.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum PBKiB FORUM Strona Główna -> HUMOR Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
 
Regulamin